Kto by pomyślał, że się uda. Wieczorem sprawdzałam zachmurzenie na południu i prognozy nie zapowiadały się zbyt optymistycznie. W planach miałam już jechać gdzieś na zachód, w celu znalezienia bezchmurnego nieba. Aż tu masz babo placek…… wstaję przed 4 w nocy….. nieśmiało podchodzę do okna licząc na i….. moim oczom ukazuje się krystalicznie czarne niebo z milionem gwiazd. Uradowana wciągnęłam tylko spodnie na tyłek, zarzuciłam kurtkę na grzbiet czapka na głowę, zabrałam statyw z aparatem i poszłam sobie w szczere pole z dala od świateł oglądać to cudowne zjawisko na niebie. A Wam jak udał się ten spektakl ?
Ja ledwo wstałam po 2 godzinach snu, ale zaćmienie było tego warte. Twoje zdjęcia świetnie to oddają :)
OdpowiedzUsuńNic się nie martw kochana, mi też było ciężko wstać ;-)) Wstałam ubrałam się i poszłam, a potem siedziałam i patrzyłam. Plusem było to ze o 5:30 kupiłam świeży chleb w sklepie na śniadanie ;-)))
UsuńO jakie piękne zdjęcia! Gdybym tylko umiała takie robić... próbowałam już nie raz, ale nigdy nie wychodziły tak, jak chciałam :( ja wstałam chwilę po 5, niestety było dużo chmur... ale w chmurach były "dziury", więc coś tam było widać :) a potem chmury przeszły, było widać zaćmienie ale już bez tego "krwawego" efektu.
OdpowiedzUsuńFajne foty, profeska. Plus faktycznie na podusi ze świeżej buły przyjemniej prowadzić obserwacje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam postlunarnie.
Napatrzeć się nie mogę, wspaniałe, cudowne zjawisko!
OdpowiedzUsuńwow ale foty
OdpowiedzUsuń