Krótki bo krótki ale bardzo bardzo udany "długi majowy weekend".
Obraliśmy kierunek - TATRY. Oczywiście z powodu późnej decyzji o wyjeździe dowiedzieliśmy się, że w żadnym ze schronisk nie było miejsca , z czego byłam bardzo ale to bardzo niezadowolona :-( . Miejsce znalazło się na Kalatówkach - mogło być lepiej ale......... nie ma co wybrzydzać :-)).
Podróż już na 6 km zaczęła się właśnie w taki sposób :-))
Ponieważ aby się nie nudzić , na pierwszym postoju Dosia
zaopatrzyła sie w cudowny żółty napój w ilości sztuk - 3 :-)
I tak mijały kolejne km , w korkach, ciągnących się tasiemcach jadących 40 km/h ..... a ja wypatrywałam na horyzoncie tego co kocham najbardziej na świecie, miejsca gdzie odpoczywam psychicznie i ładuję swoje akumulatory.
|
kiedy nie prowadzę auta, cholernie mi się nudzi :-) |
|
|
|
|
|
|
|
|
i nagle ........... gdzieś w okolicach Pieniążkowic pojawiły się........PIĘKNIE OŚNIEŻONE TATRY ( my nigdy nie jeździmy Zakopianką, staramy się omijać tą uroczą drogę jadąc objazdami :-) - dla zainteresowanych podam trasę krok po kroku jak dojechać z Krakowa do Zakopanego omijając miejsca feralne :-).
Potem tylko szybki przejazd przez Chochołów, i wjazd na Gubałówkę od strony Dzianisza i jesteśmy prawie na miejscu :-)
Oczywiście obowiązkowo wpadliśmy do Ciotki na kawkę i kwaśnicę :-)
|
widok z ogrodu |
|
czego oni tam wypatrywali ? |
|
|
|
|
|
|
|
Buzi buzi na pożegnanie i pognaliśmy w swoim kierunku.
|
polana Kalatówki o zachodzie słońca |
|
on bez piwa nie wytrzyma |
|
nawet sarenki wpadły :-) |
A rano ....... szybkie śniadanie i startujemy dalej :-)
Więcej zdjęć kwitnących krokusów na moim blogu fotograficznym.
|
schronisko na Kondratowej |
|
w drodze na przełęcz pod Kopą Kondracką |
|
i jeszcze kilka kroków do wodopoju |
|
ja pierdziu ale wieje |
| | |
takiego wiatru nie czułam nigdy na sobie |
|
powoli osiągam szczyt , Kopę Kondracką, chociaż wolałabym iść w kierunku Wysokich Tatr :-(( |
|
widok w kierunku Czerwonych Wierchów z Kopy Kondrackiej |
|
widok w kierunku Świnicy |
|
udaje, że studiuje mapę |
|
Czasem trzeba wystawić mordkę do słońca |
|
zejście Głazistym Żlebem w dolinę Małej Łąki. kilometrowe zejście po śniegu :-) Fajowsko |
|
|
|
|
|
|
Wyjazd się udał, oby takich było więcej, w końcu sezon się zaczyna. Szkoda tylko, że nie będzie już śniegu :-)
Ooooo.... :):):)
OdpowiedzUsuńNO WIDOKI ZACZEPISTE:))))MAJOWKA UDANA:))))
OdpowiedzUsuńkochana zapraszam tutaj:))))http://czerwonaczeresnia.blogspot.de/2012/04/wyroznienie.html
byłam :-))
UsuńZazdroszczę. Połaziłabym po górach, wtedy człowiek wie, że żyje.
OdpowiedzUsuńżebyś kochana wiedziała , człowiek wie , że żyje :-)
UsuńWidok śniegu podziałą na mnie orzeźwiająco..nie sądziłam że to powiem bo ja z ciepłolubnych jestem a góry choć lubię nie czuję sie w nich najlepiej...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa mi się łezka w oku zakręciła, kiedy zeszłam w doliny i pomyślałam : kolejny śnieg dopiero za rok :-(((
Usuńbuźka piękna
Fajne zdjęcia - zazdroszczę udanego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWow, jak pięknie, spokojnie, mozna nie myśleć o niczym i zatonąć w białej pierzynce. Zazdroszczę! Tak dawno nie byłam, a jak ładowac akumulatory to tylko w górach :-) Poza tym zawsze mogliśmy pogadać o tym o czym na codzień się nie udaje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i miłej majówki!
Wspaniałe zdjęcia ;-)) Te kocham góry, ale jak ja już dawno tam nie byłam ;-(((( buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia aż zazdroszczę wypadu:)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjecia, nie byłam w Tatrach od kilku lat, jestem ciekawa zmian. Ja też wjeżdzam przez Dzianisz prościutko na Gubałówkę a w jednym z domów przy ulicy Salamandry spędziłam kilka urlopów, pozdrawiam i do zobaczenia na deccorii :)
OdpowiedzUsuń